1 grudnia 2014

Czasy niewinności...

...być może już się skończyły? O tym dyskutowali eksperci w Willi Decjusza.
Debatę a dobre zaczął Laszlo Rajk, który opowiadał o zagrożeniach dla demokracji na Węgrzech. Jak mówił prelegent, nie można przecenić wartości instytucji, które co prawda są niezbędne dla istnienia wolności w państwie, jednak nie są jego gwarantami. Zrujnować piękne idee za nimi stojące mogą ludzie, którzy będąc u władzy podejmują decyzje nie sprzyjające klimatowi demokratycznemu. Co najdziwniejsze, Węgry już są państwem członkowskim Unii Europejskiej. Jak się okazuje, również ona nie jest pełnym gwarantem pełnej wolności. Jak mówił Rajk, ważne jest, by zauważyć w dyskursie publicznym sektor NGO i ruchy obywatelskie, które muszą mieć instytucjonalne ramy.
Magdalena Vasaryowa  kontynuowała wątek przekuwania wartości w konkret, co było wyjątkową cechą Vaclava Havla. Niestety, Havel, w podobny sposób jak Patoczka, to bohaterowie pokazywani jedynie jako osobowości romantyczne, często odmawia się im zdolności decyzyjnych, co nie jest w żaden sposób zbieżne z rzeczywistością. Dyskutantka przeszła płynnie do czasów transformacji, na którą- według niej- Słowacy zupełnie nie byli przygotowani. Wspomniała, że osoby decydujące o nowej, słowackiej demokracji, nie mieli pomysłu na wiele palących kwestii- jak na przykład włączenie kraju do struktur europejskich i międzynarodowych. Rozczarowanie demokracją jest więc spowodowane wyjątkowo wygórowanymi oczekiwaniami, brakiem zrozumienia struktur rządzących demokracją. W nowej rzeczywistości powinniśmy zmienić swoje myślenie o państwie i narodzie. Stosunki międzynarodowe często wygrywa myślenie na zasadzie oprawca-ofiara. Dalej nie możemy uwolnić się od myślenia martyrologicznego, powinniśmy myśleć o współpracy państw środkowej Europy opartej na innych postawach. Jest ona jednak bardzo utrudniona, kiedy zdania na temat agresji rosyjskiej na Ukrainie są tak mocno podzielone. Nie możemy pozwolić na to, by demokratyczne instytucje międzynarodowe były destabilizowane. W ten sam sposób musimy przeciwstawiać się dezintegracji wewnątrz grupy państw Wyszehradzkich, mimo że ten poziom partnerstwa przechodzi wyjątkowo ciężką próbę. Musimy powrócić do dobrych tradycji współpracy, pamiętając o sposobie, w jaki reszta państw czwórki pomogła Słowacji na dobre wejść do nowoczesnej wspólnoty Europejskiej.
Do etosu walki o wolność w okresie komunizmu nawiązał również białoruski gość konferencji, Lawon Barszczewski. “Łatwiej było myśleć o przyszłości wtedy”- skonstatował dysydent. Nie mamy w tej chwili czasu na myślenie o wielkich projektach, skupiając się na krótkiej perspektywie codziennego życia. Łatwiej było też przebić się ze swoim przekazem w warunkach utrudnionego dostępu do informacji, dziś, w epoce szybko rozwijających się mediów, często poklask zbierają populizm i demagogia. Warto pamiętać o solidarności, również dziś, kiedy Białoruś dalej czeka na swoją europejską szansę. “Solidarność zawsze będzie istniała”- pisał Havel. Przyszłość Białorusi zależy właśnie od niej, ale również od wydarzeń na Ukrainie, co może skierować Wschodnią Europę na zupełnie inne polityczne tory. Wiara tkwi w młodym pokoleniu, które wreszcie upomni się o władzę.
Jan Lityński kontynuował optymistyczną linię dyskusji. Jak stwierdził, Polska jest krajem sukcesu. Jednak miarą tego sukcesu nie jest wniesienie w europejski dyskurs wartości pamięci o totalitaryzmie czy poszanowania dla demokracji. Lityński wspomniał o felietonach 1989 roku, kiedy w felietonach Gazety Wyborczej pojawiała się opinia, że “Wjeżdżając do Polski przestajesz korzystać z toalety”. Ogromny skok cywilizacyjny czuć było przejeżdżając przez granicę niemiecką i wjeżdżając do Bawarii. Dziś podobnie uporządkowaną przestrzeń mamy w Polsce, i różnicę czuć przekraczając granicę w Drohobyczy czy Medyce. A więc “dlaczego jest tak dobrze, skoro jest tak źle”, cytując klasyków kabaretu? Lityński odpowiada, ujmując w argumentacji problemy polskiego sądownictwa, brak poczucia zaufania i sprawiedliwości społecznej i pęd za konsumpcją. Jak dodał, Polacy nie umieli przekazać młodemu pokoleniu wartości wspólnoty, tak żywej przed 1989 rokiem, przekazali mu informację o tym, nadrzędną wartością jest pieniądz. W związku z tym nie mamy w Polsce więzi na poziomie obywatelskim. Jak mówił prelegent, społeczeństwo nie ma zaufania do instytucji i odwrotnie- państwo nie ufa obywatelowi, nie dając mu wystarczająco dużo prawa do inicjatywy i środków do działań w trzecim sektorze. Lityński zakończył optymistycznie- przytaczając przykład lat 60 i młodzieży, która na ich początku byli wyjątkowo bezideowi. Osiem lat później to oni się zbuntowali.
Do dyskusji włączyła się też sala. Słuchacze panelu zwracali uwagę na skok cywilizacyjny i większą rolę partycypacji społecznej w polityce, szczególnie lokalnej. Stawiali jednak otwarte pytanie o to, jak ma wyglądać Europa- czy będzie federacją, czy będzie rządzona przez młodych? Zauważali, że problemy z populizmem są uniwersalne i dotyczą niemal wszystkich krajów członkowskich. Błędem polityki jest brak bezpośrednich rozwiązań, którymi zachęcają młodych populiści. Gdzie w takim razie leży nadzieja? Goście konferencji zauważyli, że ciekawym trendem jest tworzenie się oddolnych, często sąsiedzkich ruchów w małych społecznościach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz