Konferencja
„Powrót upadłych imperiów” zorganizowana przez Stowarzyszenie Willa Decjusza we
współpracy z magazynem „Res Publica Nowa” oraz krakowskim środowiskiem
akademickim była okazją do spotkania i otwartej debaty międzynarodowego grona
ekspertów na wyjątkowo aktualny temat powrotu idei imperialistycznych we
współczesnym świecie.
Spotkanie otworzyła Danuta Glondys - dyrektor Stowarzyszenia, która przywitała gości w imieniu organizatorów, oraz Bogusław Sonik – prezes Stowarzyszenia, który przypomniał postać Sérgio Vieira de Mello.
Lokalne
władze reprezentował Krzysztof Merkiel z Urzędu Województwa Małopolskiego,
który zachęcał uczestników konferencji, by dyskutując o problemach współczesnego
imperializmu nie zapominali o uwzględnieniu perspektywy jednostki.
Rafał
Trzaskowski, Sekretarz Stanu w Ministerstwie Spraw Zagranicznych, w specjalnym
liście skierowanym do organizatorów i uczestników spotkania, podkreślał
znaczenie wyraźnego głosu Europy w dyskusji o globalnych zagrożeniach.
Wykład
inauguracyjny wygłosił Giles Scott-Smith (Holandia), który zauważył, że w
dzisiejszym świecie imperializm nie przejawia się tylko i wyłącznie w użyciu
siły i wykorzystywaniu militarnej przewagi, ale w narzuceniu własnego porządku
– systemu zasad i norm, za których przekroczenie grążą sankcje. Nie znaczy to
jednak, że współczesne potęgi przestały zabiegać o zdobycze terytorialne.
Kontrolowanie regionów jest podstawą funkcjonowania wszystkich imperiów –
zarówno tych historycznych, jak i współczesnych – w tym także Stanów
Zjednoczonych. Scott-Smith zwracał przy tym uwagę, że imperializm nie jest pojęciem
jednoznacznym i musi być analizowany w całej swojej złożoności.
Po
tym wprowadzeniu otworzony został pierwszy panel pt. „Dawid i Goliat: Stany
Zjednoczone jako supermocarstwo i jego regionalni konkurenci”. Dyskusję
moderował Wojciech Przybylski - redaktor naczelny Res Publiki. Jako pierwszy
głos zabrał Sergiej Kovalev (Rosja), który stwierdził, że Dawid walczy zawsze
samotnie, podczas gdy Goliat ma sprzymierzeńców. Według Kovaleva współczesnym
Goliatem jest Rosja Putina.
Paweł
Kowal (Polska) w swoim wystąpieniu zauważył, że w obliczu braku przywództwa z
prawdziwego zdarzenia, Europa przeżywa kryzys demokracji. Współczesnymi państwami
demokratycznymi rządzą sondaże opinii publicznej, które polityczni liderzy
tylko powtarzają. W tej sytuacji powrót do idei imperialistycznych w Rosji
(paleo-imperializm) jest wyjątkowo niepokojący. Z drugiej strony, amerykański
liberalizm, jeszcze do niedawna bardzo atrakcyjny, traci swoją popularność.
Następnie
głos zabrał Metin Bulut (Cypr/Turcja), a po nim David Jones (USA), który twierdził,
że imperializm amerykański ma przede wszystkim charakter kulturowy. „Wielu
ludzi pożąda tego, co oferują Stany Zjednoczone” – dlatego imperializm
amerykański różni się od chińskiego czy rosyjskiego. Jones zwrócił uwagę na
sytuację europejską: „Europa mogłaby być, ale jeszcze nie jest, czwartym
imperium”.
Drugą
część konferencji otworzył Lucas Scott (Wielka Brytania), który wygłosił wykład
pt. „Wschód upadłych imperiów”. Zaproponował on, by na problem imperializmu
spojrzeć z nowej perspektywy, tzn. od dołu. Odniósł się on w ten sposób do słów
Krzysztofa Merkiela z początku konferencji. Dyskurs o bipolarności świata
geopolitycznego nie był do końca aktualny nawet w czasach zimnej wojny,
zauważył Scott. W sposób dobitny pokazał to konflikt w Iraku. Ameryka nie
rozpoznała tam swojej porażki, cały czas tkwiąc w przekonaniu, że jest
światowym liderem, za którym inni będę podążać. To, co naprawdę istotne dzieje
się na poziomie społecznym. Dlatego to właśnie spojrzenie od dołu powinno być
podstawą przy analizie sytuacji. Al-Qaeda nie była przyczyną, ale skutkiem
braku zrozumienia właśnie nastrojów społecznych. Podobna sytuacja ma miejsce w
innych częściach świata. Dlatego tak ważne jest przyjrzenie się właśnie ruchom oddolnym
– także w kontekście kryzysu w Syrii i na Ukrainie. Nawiązując do panelu Scott
zauważa, że Goliat to mit, ale mit o wielkiej sile oddziaływania, który
racjonalizuje i usprawiedliwia władzę. Dawid z kolei to my, lub to powinniśmy
być my – społeczeństwo obywatelskie. To ludzie w Syrii, Iraku, Turcji, na
Ukrainie. „Nie wiemy, czy Dawid wygra – zakończył swoje wystąpienie Scott – ale
nigdy się nie dowiemy, jeśli nie stanie do walki z Goliatem”.
Po
wykładzie Lucasa Scotta nastąpiła druga debata pt. „Stare vs. nowe przestrzenie
imperializmu – Azja Zachodnia i Afryka Północna”, którą moderował Łukasz
Fyderek. Głos w pierwszej kolejności zabrała Jeannette Bougrab (Francja), a
następnie Emel Akçali (Cypr/Turcja). Według Akçali powinniśmy umieć krytycznie
spojrzeć na sytuację na Bliskim Wschodzie oraz w Europie. Problemem nie jest
wyłącznie radykalizm islamski, ale radykalizm w ogóle, także na starym
kontynencie. Być może warto spojrzeć na ruchy radykalne, jako formę oporu –
przed władzą imperium właśnie. Marginalizując ludzi, zwłaszcza młodych,
wpychamy ich w objęcia antysystemowych radykalnych wpływów. Mówienie o
społeczeństwie obywatelskim można uznać za naiwne, bo rozumiemy przez nie nasze
- europejskie lub amerykańskie organizacje. A czy islamskie organizacje nie są
oddolne, a więc obywatelskie?
Kolejnym panelistą był Felix Kaputu (Kongo), który
podkreślał, że odradza się tęsknota za imperializmem z przeszłości. Patrycja
Sasnal zwróciła uwagę na historię, która wciąż determinuje myślenie ludzi, nie
tylko na Bliskim Wschodzie. Imperializm ma swoje podstawy w ludzkiej psychice,
w napięciu między poczuciem niższości i poczuciem wyższości. Bliski Wschód
pamięta, że w średniowieczu to on był imperialną potęga, która podbijała
Europę. Dlatego późniejsze podbicie go przez Zachód było tym bardziej bolesnym
doświadczeniem.
Państwowość w regionie (oprócz kilku wyjątków, jak np.
Egipt czy Arabia Saudyjska) jest kreacją europejskiego imperializmu, bo to
Zachód wyznaczał granicę i to od niego zostały zapożyczone formy
instytucjonalne. Problem polega na tym, że także lokalne elity są pamiątką po
imperializmie europejskim i niewiele mają wspólnego z ludem. Lud z kolei
aspiruje do tego by być Goliatem, buduje antyzachodni obóz „potęg przyszłych”
(wanna-be power), które pamiętają historyczne triumfy i przeżywają aktualne
upokorzenie. Paleo-imperializm, o którym mówił Paweł Kowal, jest widoczny nie
tylko w Rosji, ale i w innych miejscach świata, gdzie pragnie się dokonać
rewizji stosunków z Zachodem. Warto przy tym pamiętać o przeszłości. „Historia
ma znaczenie” – podkreślała Sasnal. To nie przypadek, że na pytanie, „gdzie
chciałbyś żyć?” ludzie z Bliskiego Wschodu odpowiadają: „Niemcy, Francja,
Wielka Brytania” – to także ślad silnie zakorzenionego zachodniego
imperializmu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz